Czy
to możliwe, by życie obróciło się o 180 stopni w przeciągu
kilku minut? Nie wiedział, ale jego życie runęło w ciągu kilku
sekund. Nigdy nie sądził, że tak to się skończy. Że straci
przyjaciół na rzecz kogoś, kto w ogóle na to nie zasługiwał.
Przyjaciel z dzieciństwa? Dobre sobie. Jakoś nie przekonało go to.
Przecież powiedziałaby im, prawda? To musiała być ważna
znajomość skoro po tylu latach upokorzeń ona stanęła za nim
murem.
Wypięła się na nich, by ratować tyłek tchórzliwej fretki. Czy było warto?
Harry wiedział, że Ron nie podzielał jego zdania. Został zupełnie sam. I właśnie wtedy zaczął się zastanawiać, jaki sens miało to wszystko. Po co starał się i narażał własne życie, by pokonać Voldemorta skoro przyjaciele odwracali się od niego by wesprzeć kogoś, kogo przez tyle lat uważali za wroga. Czy w ogóle było warto? Czy istniał jeszcze ktoś, kto mógł docenić jego starania?
Miał dość tego, że wszyscy nim sterowali. Mówili, co powinien robić, myśleć. Co mówić a co pozostawić dla siebie. Jakim powinien być człowiekiem i na czym należy skupić uwagę.
Marionetka w rękach innych.
Czy będzie mieć odwagę powiedzieć pas i wziąć sprawy w swoje ręce? Czy potrafi jeszcze decydować o sobie?
Hermiona od dawna nie czuła się tak szczęśliwa. Nagle wszystko zaczęło się układać. Odzyskała przyjaciela, byli coraz bliżej pokonania Voldemorta. Od miesięcy nikt bliski czy znajomy nie zginął. Zaczynała wierzyć, że mogą wygrać tą wojnę. Jedyną rysą na szkle radości był Harry. Nie rozumiała, dlaczego zachowywał się tak a nie inaczej. Owszem miał prawo być na nią zły, ale czy fakt, że cały Zakon zaufał Draconowi nie powinien dać mu do myślenia? Przecież ludzie się zmieniają. Dorastają, podejmują decyzje. Czasem dobre, czasem złe. Próbują naprawiać błędy i stanąć po właściwej stronie. Blondyn wreszcie dorósł i wziął sprawy w swoje ręce. Podjął decyzje i stanął po odpowiedniej stronie a teraz próbował naprawić błędy, które wciąż rzucały cień na jego obecne życie. Błędy, które nie były jego wyborem.
Czy nie wycierpiał wystarczająco wiele? Całe życie musiał podporządkować się zasadom i rozkazom rodziców. Od dziecka wpajano mu chore ideały, którym próbował się przeciwstawić. Przecież nie raz widziała, jak walczył ze sobą. Jak to, co ona w nim obudziła toczyło bój z tym, co mówili jego rodzice. Wcale nie miał lekko a mimo to postanowił zaryzykować. Przecież nie miał pewności, że Dumbledore mu uwierzy, że Zakon pozwoli mu do nich dołączyć. Ta decyzja może kosztować go więcej, niż są w stanie sobie to wyobrazić. Jeden fałszywy ruch, chwila nieuwagi i zapłaci najwyższą cenę.
Straci życie w imię tego, w co wierzył.
A ona będzie przy nim do samego końca. Bo tak zachowują się przyjaciele.
Po raz kolejny spotkali się w Pokoju Życzeń. To było jedyne miejsce, gdzie mogli spokojnie porozmawiać. Wtedy czas stawał w miejscu a oni mogli nadrabiać stracone lata nie martwiąc się o to, że za chwilę ktoś im przeszkodzi. Nie chodziło o to, że kryli się ze swoją znajomością. Coraz więcej osób dostrzegało zmianę w ich zachowaniu, ale nie przejmowali się tym. W końcu nikt nie wiedział, jak wiele czasu zostało do Ostatecznej Bitwy a oni nie chcieli zmarnować ani chwili.
Tym razem pokój przypominał słoneczną, przestronną kuchnię w jej domu. Miejsce, w którym spędzali tak wiele czasu. Śmiejąc się wspominali te wszystkie poranki, kiedy Draco wpraszał się na śniadania i zjadał więcej od niej. Albo jak w deszczowe popołudnia piekli z jej mamą ciasteczka, które potem zjadali przy kominku.
Tak wiele wspomnień, przed którymi uciekali tyle lat. Teraz mogli dać odpocząć swojemu sumieniu. Spłacili swój dług.
- Jak wrócę do domu muszę wybrać się nad rzekę. Nie byłam tam od wieków.
- Ja też.
- Może pójdziemy tam razem? Jak kiedyś.
- Jeśli rodzice mnie nie wydziedziczą i będę miał gdzie wrócić.
- Nie mów tak. Zawsze możesz zamieszkać u nas.
- Dziękuję.
Cisza, która zapadła chwilę później wcale nie była krępująca. Oboje potrzebowali czasu, by poukładać sobie parę spraw w głowie. Tak wiele się zmieniło w tak krótki czasie. Za niektórymi rzeczami wciąż nie nadążali. Ale wiedzieli jedno – póki mają siebie to poradzą sobie ze wszystkim.
Ron siedział w pokoju wspólnym przyglądając się roześmianym uczniom, których jedynym zmartwieniem były nieodrobione prace domowe. Chciałby mieć takie problemy. W tej chwili nie wiedział, co zrobić, by jego przyjaciele się pogodzili. Rozumiał i Harry'ego i Hermionę. Nie chciał stawać po niczyje stronie. Pierwszy raz to on pozostał pośrodku i nie czuł się najlepiej. Owszem powiedział Malfoyowi, że jest po jego stronie. Może i nabroił, ale postanowił coś z tym zrobić i on to docenił. Poza tym Hermiona była mądrą czarownicą i nie ufałaby mu, gdyby nie miała ku temu podstaw. Postanowił nie mieszać się w ich relacje, ale chciał, by wiedziała, że w razie czego mogą na niego liczyć. Teraz tylko musiał zrobić coś, by w oczach Harry'ego przestać być zdrajcą. Przecież nie zrobił nic złego. Poszedł za głosem serca – czy to aż tak wielka zbrodnia?
Ile razy on, Harry szedł za głosem serca pakując całą trójkę w kłopoty a oni nadal stali za nim murem? Dlaczego on nie mógł zrobić tego samego teraz dla Hermiony?
Draco bardzo bał się chwili, w której jego rodzice dowiedzą się, że odszedł. Wiedział, że będą wściekli, że nie darują mu tego i będą próbowali zmusić, by dołączył do Voldemorta. Nie zamierzał tego robić i znał konsekwencje. Był poważny, gdy mówił, że może nie mieć dokąd wrócić na wakacje. I cieszył się, że w całym tym bałaganie znalazł się ktoś kto wciąż wyciągał w jego stronę pomocną dłoń. Nigdy tak naprawdę nie doceniał siły przyjaźni. W najbardziej nierealnych snach nie pojawiała się wizja ich ponownej znajomości na takim poziomie. Został pozytywnie zaskoczony i nie zamierzał narzekać. Los po raz kolejny dał mu szansę.
Nie zmarnuje jej.
Choćby miał zapłacić za to najwyższą cenę pójdzie za głosem serca, które posiadał. Ona je w nim odnalazła i pokazała, jak z niego korzystać. Pokaże jej, że był pojętnym uczniem.
Jeszcze będzie z niego dumna.
Wypięła się na nich, by ratować tyłek tchórzliwej fretki. Czy było warto?
Harry wiedział, że Ron nie podzielał jego zdania. Został zupełnie sam. I właśnie wtedy zaczął się zastanawiać, jaki sens miało to wszystko. Po co starał się i narażał własne życie, by pokonać Voldemorta skoro przyjaciele odwracali się od niego by wesprzeć kogoś, kogo przez tyle lat uważali za wroga. Czy w ogóle było warto? Czy istniał jeszcze ktoś, kto mógł docenić jego starania?
Miał dość tego, że wszyscy nim sterowali. Mówili, co powinien robić, myśleć. Co mówić a co pozostawić dla siebie. Jakim powinien być człowiekiem i na czym należy skupić uwagę.
Marionetka w rękach innych.
Czy będzie mieć odwagę powiedzieć pas i wziąć sprawy w swoje ręce? Czy potrafi jeszcze decydować o sobie?
Hermiona od dawna nie czuła się tak szczęśliwa. Nagle wszystko zaczęło się układać. Odzyskała przyjaciela, byli coraz bliżej pokonania Voldemorta. Od miesięcy nikt bliski czy znajomy nie zginął. Zaczynała wierzyć, że mogą wygrać tą wojnę. Jedyną rysą na szkle radości był Harry. Nie rozumiała, dlaczego zachowywał się tak a nie inaczej. Owszem miał prawo być na nią zły, ale czy fakt, że cały Zakon zaufał Draconowi nie powinien dać mu do myślenia? Przecież ludzie się zmieniają. Dorastają, podejmują decyzje. Czasem dobre, czasem złe. Próbują naprawiać błędy i stanąć po właściwej stronie. Blondyn wreszcie dorósł i wziął sprawy w swoje ręce. Podjął decyzje i stanął po odpowiedniej stronie a teraz próbował naprawić błędy, które wciąż rzucały cień na jego obecne życie. Błędy, które nie były jego wyborem.
Czy nie wycierpiał wystarczająco wiele? Całe życie musiał podporządkować się zasadom i rozkazom rodziców. Od dziecka wpajano mu chore ideały, którym próbował się przeciwstawić. Przecież nie raz widziała, jak walczył ze sobą. Jak to, co ona w nim obudziła toczyło bój z tym, co mówili jego rodzice. Wcale nie miał lekko a mimo to postanowił zaryzykować. Przecież nie miał pewności, że Dumbledore mu uwierzy, że Zakon pozwoli mu do nich dołączyć. Ta decyzja może kosztować go więcej, niż są w stanie sobie to wyobrazić. Jeden fałszywy ruch, chwila nieuwagi i zapłaci najwyższą cenę.
Straci życie w imię tego, w co wierzył.
A ona będzie przy nim do samego końca. Bo tak zachowują się przyjaciele.
Po raz kolejny spotkali się w Pokoju Życzeń. To było jedyne miejsce, gdzie mogli spokojnie porozmawiać. Wtedy czas stawał w miejscu a oni mogli nadrabiać stracone lata nie martwiąc się o to, że za chwilę ktoś im przeszkodzi. Nie chodziło o to, że kryli się ze swoją znajomością. Coraz więcej osób dostrzegało zmianę w ich zachowaniu, ale nie przejmowali się tym. W końcu nikt nie wiedział, jak wiele czasu zostało do Ostatecznej Bitwy a oni nie chcieli zmarnować ani chwili.
Tym razem pokój przypominał słoneczną, przestronną kuchnię w jej domu. Miejsce, w którym spędzali tak wiele czasu. Śmiejąc się wspominali te wszystkie poranki, kiedy Draco wpraszał się na śniadania i zjadał więcej od niej. Albo jak w deszczowe popołudnia piekli z jej mamą ciasteczka, które potem zjadali przy kominku.
Tak wiele wspomnień, przed którymi uciekali tyle lat. Teraz mogli dać odpocząć swojemu sumieniu. Spłacili swój dług.
- Jak wrócę do domu muszę wybrać się nad rzekę. Nie byłam tam od wieków.
- Ja też.
- Może pójdziemy tam razem? Jak kiedyś.
- Jeśli rodzice mnie nie wydziedziczą i będę miał gdzie wrócić.
- Nie mów tak. Zawsze możesz zamieszkać u nas.
- Dziękuję.
Cisza, która zapadła chwilę później wcale nie była krępująca. Oboje potrzebowali czasu, by poukładać sobie parę spraw w głowie. Tak wiele się zmieniło w tak krótki czasie. Za niektórymi rzeczami wciąż nie nadążali. Ale wiedzieli jedno – póki mają siebie to poradzą sobie ze wszystkim.
Ron siedział w pokoju wspólnym przyglądając się roześmianym uczniom, których jedynym zmartwieniem były nieodrobione prace domowe. Chciałby mieć takie problemy. W tej chwili nie wiedział, co zrobić, by jego przyjaciele się pogodzili. Rozumiał i Harry'ego i Hermionę. Nie chciał stawać po niczyje stronie. Pierwszy raz to on pozostał pośrodku i nie czuł się najlepiej. Owszem powiedział Malfoyowi, że jest po jego stronie. Może i nabroił, ale postanowił coś z tym zrobić i on to docenił. Poza tym Hermiona była mądrą czarownicą i nie ufałaby mu, gdyby nie miała ku temu podstaw. Postanowił nie mieszać się w ich relacje, ale chciał, by wiedziała, że w razie czego mogą na niego liczyć. Teraz tylko musiał zrobić coś, by w oczach Harry'ego przestać być zdrajcą. Przecież nie zrobił nic złego. Poszedł za głosem serca – czy to aż tak wielka zbrodnia?
Ile razy on, Harry szedł za głosem serca pakując całą trójkę w kłopoty a oni nadal stali za nim murem? Dlaczego on nie mógł zrobić tego samego teraz dla Hermiony?
Draco bardzo bał się chwili, w której jego rodzice dowiedzą się, że odszedł. Wiedział, że będą wściekli, że nie darują mu tego i będą próbowali zmusić, by dołączył do Voldemorta. Nie zamierzał tego robić i znał konsekwencje. Był poważny, gdy mówił, że może nie mieć dokąd wrócić na wakacje. I cieszył się, że w całym tym bałaganie znalazł się ktoś kto wciąż wyciągał w jego stronę pomocną dłoń. Nigdy tak naprawdę nie doceniał siły przyjaźni. W najbardziej nierealnych snach nie pojawiała się wizja ich ponownej znajomości na takim poziomie. Został pozytywnie zaskoczony i nie zamierzał narzekać. Los po raz kolejny dał mu szansę.
Nie zmarnuje jej.
Choćby miał zapłacić za to najwyższą cenę pójdzie za głosem serca, które posiadał. Ona je w nim odnalazła i pokazała, jak z niego korzystać. Pokaże jej, że był pojętnym uczniem.
Jeszcze będzie z niego dumna.
Bardzo przyjemny rozdział, szybciutko się czytało, życzę weny i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJestem mile zaskoczona, że tym co się nie zgadza jest Harry, a nie Ron. Jest to pewna nowość. Ale miła.
OdpowiedzUsuńCiekawie się akcja toczy i przyjemnie sie czyta.
Pozdrawiam i życzę dużo weny w nowym roku. xd
Hej.Nominuję Cię do Liebster Award. Szczegóły masz tu :http://oliwkowaa.blogspot.com/2013/01/nominacja-do-liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńkiedy coś nowego ?;)
OdpowiedzUsuńkiedy nowy ? :D licze na momenty bardziej romantyczne i miłosne :D :* weny życze
OdpowiedzUsuńZajebiste!
OdpowiedzUsuńSory, że nie ukrywam ,,brzydkich słów", ale mój nauczyciel polskiego twierdzi, ze lepiej już je napisać niż zasłaniać durnymi gwiazdkami...
w każdym razie - ta historia mnie urzekła! oryginalna, wciągajaca - po prostu niesamowita, chociaż istenieje TYLE blogów dramione itp.
nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i jestem zaszczycona, że dane mi było znaleźć Twój blog
i przy okazji - zapraszam na czytanko fantasy: simbaquile.blogspot.com