A was zapraszam na piąty rozdział, który miał pojawić się już wczoraj, ale onet nie chciał współpracować
~~ * ~~
Szósty
rok nie należał do najprostszych. Od pierwszych dni uświadamiano
ich, jak wiele jeszcze muszą się nauczyć w ciągu tych ostatnich
dwóch lat zanim staną przed ostatnim, najważniejszym egzaminem. To
od niego zależała ich przyszłość. Jednak, żeby marzyć o
jakiejś przyszłości musieli przetrwać i wygrać wojnę, która
zbliżała się nieuchronnie. Wszyscy byli tego świadomi. Voldemort
rósł w siłę z każdym dniem. Pozyskiwał nowych sprzymierzeńców,
siał grozę i strach.
Hermiona westchnęła cicho zamykając książkę od transmutacji. Przetarła zmęczone oczy i rozejrzała się po pokoju wspólnym. Prócz niej znajdowała się w nim tylko jedna osoba – Ron, który smacznie spał przy stoliku w kącie. Za poduszkę posłużył mu podręcznik do eliksirów. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do przyjaciela, by go obudzić. Po odesłaniu go do łóżka sama udała się do dormitorium, w którym panowała błoga cisza i mrok. Usadowiła się na parapecie i spoglądając w granatowe niebo zatopiła się we własnych myślach. Podświadomie czuła, że ten rok przyniesie ze sobą morze zmian. Nie była tylko pewna, czy jest na nie gotowa. Wciąż czuła pustkę w sercu, której chłopcy nie byli w stanie wypełnić. Wyjęła spod szaty łańcuszek z przywieszką w kształcie gwiazdki. Odkąd dostała go sześć lat temu na święta w ogóle się z nim nie rozstawała. Był jedyną rzeczą, która dawała jej nadzieję i pomagała przetrwać te wszystkie lata samotności. Bo choć otaczali ją ludzie, ona czuła jakby była na świecie zupełnie sama. Kolejne ciche westchnienie wydobyło się z jej ust.
- Jak długo jeszcze mam na Ciebie czekać Draco? - zapytała szeptem spoglądając na trzymaną w dłoni przywieszkę. Nie chciała gwiazdki z nieba. Prosiła tylko o powrót przyjaciela.
Dni mijały jeden za drugim. Hermiona, pogrążona w nauce, nie zwracała uwagi na to, czym zajmowali się jej przyjaciele. Czuła, że chyba lepiej dla niej i dla nich, że nie jest w temacie. Nie miała ostatnio ochoty na pouczanie kogokolwiek i prawienie morałów. Siedząc w Wielkiej Sali na lunchu obserwowała bezwiednie pewnego blondyna, który siedział dwa stoły dalej, niemal na wprost niej. Był jakiś przygaszony i jakby zmartwiony. Dawno nie widziała go w takim stanie. Usilnie nad czymś myślał i irytowało go wszystko. Miała nadzieję, że to nic poważnego i szybko dojdzie do siebie. Bądź co bądź serce jej się krajało, gdy widziała smutek w jego oczach.
Draco
siedział przy swoim stole i dłubał widelcem jedzenie. Wcale nie
był głodny. Za to irytowało go natarczywe spojrzenie Blaise'a,
który chyba za punkt honoru przyjął sobie wyprowadzenia go z
równowagi każdego dnia. Wciąż nie wiedział, jak wybrnąć z
sytuacji, w której się znalazł. Nigdy nie był dobrym strategiem.
Rozglądając się po sali dostrzegł, że Hermiona bacznie go
obserwuje. Wyglądała, jakby martwiła się jego stanem. Przez
chwilę zastanawiał się, co by się stało, gdyby poprosił ją o
spotkanie. Może ona pomogłaby mu znaleźć jakieś rozwiązanie, bo
sam nie da rady się z tego wyplątać na czas. A miał go coraz
mniej.
Wieczorem w okno pokoju gryfonki zastukała
dostojna, czarna sowa. Znała ją doskonale, bo parę razy dostawała
krótkie wiadomości od Dracona. Ciekawiło ją, co stało się tym
razem. Może wyjaśni się kwestia jego złego samopoczucia?
Rozłożyła szybko list i przebiegła po nim wzrokiem. A potem
jeszcze raz. I jeszcze. Nie mogła uwierzyć w to, co czytała. Draco
prosił ją o spotkanie. Nie chciał za dużo opisywać w liście,
ale to było ważne. Musiało być bardzo ważne, skoro zdecydował
się do niej napisać. Zerknęła na zegarek. Jeśli chciała zdążyć
i nie zawieść blondyna powinna już wyjść. Do pokoju życzeń był
spory kawałek z wieży Gryffindoru. Zeskoczyła z łóżka,
zarzuciła na ramiona ciepły sweter i wyszła. Zdziwiła się nie
zastając Harry'ego razem z Ronem. Mieli się uczyć na jutrzejsze
zaliczenie z zaklęć.
Idąc korytarzem prowadzącym na
siódme piętro mijała łazienkę chłopców. Nie zwróciła by na
to uwagi, gdyby nie rozmowa z niej dobiegająca. Bez problemu
rozpoznała oba głosy. Należały do Dracona i Harry'ego.
Przystanęła i nasłuchiwała. W pomieszczeniu zaległa cisza, którą
przerwał odgłos upadku. Dziewczyna zdecydowanym ruchem otwarła
drzwi i weszła do środka. To, co ujrzała odebrało jej dech w
piersiach.
Na posadzce, skąpany we własnej krwi leżał Draco. Twarz miał bledszą niż zazwyczaj, a jego oczy wyrażały przerażenie. Szybko przyklękła przy nim i zaczęła szeptać śpiewne inkantacje lecznice. W międzyczasie posłała patronusa do profesora Snape'a. Zdawała sobie sprawę, że Harry użył czarnej magii z tej przeklętej książki, którą znalazł jakiś czas temu w pokoju życzeń.
- Co ty robisz? - zapytał oszołomiony
Harry, który dopiero teraz był w stanie wydobyć z siebie jakiś
dźwięk. Skąd ona się tu wzięła i dlaczego pomagała
Malfoyowi?
- Ratuję mu życie matole. Prawie go zabiłeś! Co Ci strzeliło do głowy, żeby rzucać zaklęciami w niewinnych ludzi?! Wszyscy liczymy, ze uratujesz czarodziejski świat. To może być trudne do wykonania zza murów Azkabanu – powiedziała spokojnym, choć nieco głośniejszym niż zazwyczaj tonem. Spojrzała przelotnie na blondyna upewniając się, że nic mu nie będzie i wstała podchodząc do Harry'ego. - Myślałam, że jesteś lepszym człowiekiem. Szlachetnym, dobrym i sprawiedliwym. Pomyliłam się. Gdybyś taki był, nigdy nie musiałabym ratować Draconowi życia. Radziłabym Ci stąd spadać zanim Snape się zjawi, bo możesz nie opuścić lochów do Bożego Narodzenia.
- Ratuję mu życie matole. Prawie go zabiłeś! Co Ci strzeliło do głowy, żeby rzucać zaklęciami w niewinnych ludzi?! Wszyscy liczymy, ze uratujesz czarodziejski świat. To może być trudne do wykonania zza murów Azkabanu – powiedziała spokojnym, choć nieco głośniejszym niż zazwyczaj tonem. Spojrzała przelotnie na blondyna upewniając się, że nic mu nie będzie i wstała podchodząc do Harry'ego. - Myślałam, że jesteś lepszym człowiekiem. Szlachetnym, dobrym i sprawiedliwym. Pomyliłam się. Gdybyś taki był, nigdy nie musiałabym ratować Draconowi życia. Radziłabym Ci stąd spadać zanim Snape się zjawi, bo możesz nie opuścić lochów do Bożego Narodzenia.
Chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć. Otworzył i zamkną parę razy usta zanim się poddał i opuścił toaletę zostawiając Hermionę sam na sam z Draconem.
- Hermiona? - zapytał słabym głosem blondyn
otwierając oczy. Dziewczyna szybko kucnęła obok i ułożyła jego
głowę na swoich kolanach odgarniając mu z czoła denerwujące
kosmyki włosów.
- Tak to ja – uśmiechnęła się delikatnie spoglądając przyjacielowi w oczy.
- Szłaś... szłaś się ze mną spotkać, prawda? Inaczej by Cię tu nie było. Nie uratowałabyś mnie, gdybyś nie dała mi szansy.
- Nie musiałam Ci jej dawać Draco. Ty nigdy jej nie straciłeś – powiedziała cicho. Na potwierdzenie swoich słów wyjęła łańcuszek, który zdobił jej dekolt. Chłopak oniemiał zerkając to na twarz dziewczyny to na biżuterię, którą podarował jej tak dawno temu. Często zastanawiał się, co zrobiła z tym podarunkiem. Wreszcie dostał odpowiedź.
- Co tu się u diabła dzieje? - zapytał cichym, spokojnym głosem Severus wchodząc do łazienki, w której zastał dwójkę swoich uczniów. Draco wyglądał dokładnie tak, jak w skrócie opisała to panna Granger. Dziewczynie udało się zatamować krwawienie, ale nie była w stanie poradzić sobie z odwróceniem zaklęcia. Nic w tym dziwnego. Czarna magia, tak zaawansowana, wykraczała poza program nauczania.
- Szłam do pokoju życzeń, gdy usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z łazienki. Weszłam i zastałam w niej Dracona. Postanowiłam mu pomóc i wezwałam pana. Sądzę, że reszta wykracza poza zakres mojej wiedzy.
- Tak to ja – uśmiechnęła się delikatnie spoglądając przyjacielowi w oczy.
- Szłaś... szłaś się ze mną spotkać, prawda? Inaczej by Cię tu nie było. Nie uratowałabyś mnie, gdybyś nie dała mi szansy.
- Nie musiałam Ci jej dawać Draco. Ty nigdy jej nie straciłeś – powiedziała cicho. Na potwierdzenie swoich słów wyjęła łańcuszek, który zdobił jej dekolt. Chłopak oniemiał zerkając to na twarz dziewczyny to na biżuterię, którą podarował jej tak dawno temu. Często zastanawiał się, co zrobiła z tym podarunkiem. Wreszcie dostał odpowiedź.
- Co tu się u diabła dzieje? - zapytał cichym, spokojnym głosem Severus wchodząc do łazienki, w której zastał dwójkę swoich uczniów. Draco wyglądał dokładnie tak, jak w skrócie opisała to panna Granger. Dziewczynie udało się zatamować krwawienie, ale nie była w stanie poradzić sobie z odwróceniem zaklęcia. Nic w tym dziwnego. Czarna magia, tak zaawansowana, wykraczała poza program nauczania.
- Szłam do pokoju życzeń, gdy usłyszałam dziwny dźwięk dobiegający z łazienki. Weszłam i zastałam w niej Dracona. Postanowiłam mu pomóc i wezwałam pana. Sądzę, że reszta wykracza poza zakres mojej wiedzy.
Miała
nadzieję, że przyjaciel potwierdzi jej wersję wydarzeń i nie
zdradzi, kto był napastnikiem. Miło złości na Pottera, nie
chciała wpakować go w kłopoty. Draconowi nic już nie groziło i
tylko to się dla niej liczyło.
- Iście gryfoński gest
panno Granger. Teraz, jeśli pani pozwoli, zabiorę pana Malfoya do
swojego laboratorium i dokończę to, co pani zaczęła. Potem wezwę
Cię do siebie i oboje wyjaśnicie mi, co tu miało miejsce.
Krótkie skinienie głowami, wymienione spojrzenia i w łazience została tylko Hermina. Odetchnęła głęboko i wróciła do swojej wieży. Wolała tam poczekać na wezwanie Severusa. Miała aby nadzieję, że nie zrobi krzywdy złotemu dziecku, gdy tylko go spotka. Choć miała na to ochotę.
Czy teraz wszystko się zmieni, skoro on wie, że może na nią liczyć? Że będzie stała za nim murem, cokolwiek by się nie działo? Miała nadzieję, że tak. Potrzebowała go tak, jak on potrzebował jej. Tylko razem byli w stanie sięgać gwiazd i dobrze o tym wiedzieli. A w obecnej sytuacji każda namiastka nieba była mile widziana.
Zawsze
będziemy razem. ZAWSZE.
Interesujący rozdział, wprowadzający pewne zmiany... bardzo jestem ciekawa jak dalej potoczą się historię bohaterów, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam Amiss
OdpowiedzUsuńNo kiedyś trzeba zmiany wprowadzić. Niech się coś dzieje. Sama jestem ciekawa, co będzie dalej :P
UsuńPięknie *.* Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie ,że postanowiłaś się przenieść na bloggera. :D
sama jestem mega zadowolona. Już na serio miałam dość onetowych fanaberii. Ile można?
UsuńDziękuję :)
Cuddooooo
OdpowiedzUsuń