Następnego dnia Hermionę zbudził
zapach gofrów. Szybko ubrała się i zbiegła na dół. W kuchni
czekał już na nią Draco. Z szerokim uśmiechem zajadał ciepłe
jeszcze gofry z bitą śmietaną. Dziewczynka westchnęła i zasiadła
przy stole.
- Dobrze, że jesteś. Właśnie miałam iść cię
budzić- powiedziała Jane stawiając przed córką talerz gofrów.
Wczoraj odbyli poważną rozmowę na temat wyjazdu ich córki do
szkoły. Mieli pewne obawy, ale Hermiona promieniała opowiadając im
o szkole i zupełnie innym świecie. W końcu zdecydowali, że
pozwolą jej pojechać.
- Lepiej szybko wcinaj, bo za chwilę przyjdzie Blaise- powiedział Draco odsuwając od siebie pusty już talerz i biorąc łyk soku pomarańczowego. Dziewczynka rozpromieniła się na tą wiadomość i zabrała się do zjadania gofrów. Już po chwili oboje siedzieli na ogrodowej ławce czekając na chłopca.
- Lepiej szybko wcinaj, bo za chwilę przyjdzie Blaise- powiedział Draco odsuwając od siebie pusty już talerz i biorąc łyk soku pomarańczowego. Dziewczynka rozpromieniła się na tą wiadomość i zabrała się do zjadania gofrów. Już po chwili oboje siedzieli na ogrodowej ławce czekając na chłopca.
-
Jesteś pewny, że mnie polubi?- zapytała niepewnym głosem
Hermiona. Coraz bardziej zaczynała się denerwować.
- Oczywiście, że tak. Opowiadałem mu o tobie. Nie mógł się doczekać, by tu przyjść.
- Oczywiście, że tak. Opowiadałem mu o tobie. Nie mógł się doczekać, by tu przyjść.
Przez chwilę panowała między
nimi cisza. Dziewczynka rozglądała się nerwowo. W końcu
dostrzegła zbliżającą się do nich postać. Podekscytowana
zeskoczyła z ławki i oboje ruszyli w stronę chłopca. Miał
nepewną minę i spoglądał na swoje buty.
- Blaise, to jest
Hermiona
- Miło mi cię poznać. Sporo o tobie słyszałem- powiedział chłopiec w końcu unosząc twarz. Jego niebieskie oczy błysnęły zza grzywy ciemnych włosów. Przyglądał się dziewczynce z zainteresowaniem. Była dokładnie taka, jak opisał ją Draco. Drobna dziewczyna z promiennym uśmiechem, błyskiem w czekoladowych oczach i burzą loków. Chyba nie dało się jej nie lubić. On przynajmniej póki co czuł do dziewczyny sympatię.
- Ciebie także miło poznać. Nie mogłam się doczekać- powiedziała Hermiona i ku zaskoczeniu obojga, uściskała nowo poznanego chłopca.
- Miło mi cię poznać. Sporo o tobie słyszałem- powiedział chłopiec w końcu unosząc twarz. Jego niebieskie oczy błysnęły zza grzywy ciemnych włosów. Przyglądał się dziewczynce z zainteresowaniem. Była dokładnie taka, jak opisał ją Draco. Drobna dziewczyna z promiennym uśmiechem, błyskiem w czekoladowych oczach i burzą loków. Chyba nie dało się jej nie lubić. On przynajmniej póki co czuł do dziewczyny sympatię.
- Ciebie także miło poznać. Nie mogłam się doczekać- powiedziała Hermiona i ku zaskoczeniu obojga, uściskała nowo poznanego chłopca.
Reszta dnia upłynęła im na wspólnej zabawie.
Dziewczynka dowiedziała się sporo rzeczy o nowym koledze. Miała
nadzieję, że znajomość z Blaise także zmieni się w przyjaźń.
Już teraz czuła się dobrze w jego towarzystwie. Co prawda przy
nikim nie będzie się czuć tak swobodnie, jak przy Draconie, ale
Blaise mógł deptać mu po piętach.
Kilka kolejnych dni wyglądało
podobnie. Soptykali się całą trójką w ogrodzie Hermiony i
bawili. Czasem wychodzili nad rzekę. Nigdy jednak nie zabrali
Blaise'a w ich miejsce. Nie mówili o tym, ale instynktownie
wiedzieli, że są rzeczy zarezerwowane tylko dla nich. W końcu
Blaise musiał wracać do domu, który niestety mieścił się na
drugim końcu miasta. Obiecał jednak, że jak najszybciej odwiedzi
przyjaciół. Znowu zostali we dwójkę.
- Brakuje mi troche
Blaise'a- powiedziała dziewczynka, gdy pewnego popołudnia siedzieli
pod swoim drzewem.
- Ja też za nim tęsknie. Obiecał niedługo znowu mnie odwiedzić.
- Ja też za nim tęsknie. Obiecał niedługo znowu mnie odwiedzić.
Hermiona zauważyła zmianę w
zachowaniu przyjaciela. Odkąd zapoznał ją z Blaisem niechętnie
chciał rozmawiać o koledze. Zupełnie jakby był zazdrosny, bo
dziewczyna znalazła z chłopcem wspólny język. Oczywiście nie
mówiła głośno o tym, co zauważyła. Wolała nie denerwować
blondyna. I bez jej sugestii ostatnio chodził zły i łatwo
wybuchał.
Zbliżały się wakacje a co za tym
idzie jej wyjazdł do nowej szkoły. Nie miała pojęcia, jak to
będzie wyglądać. Mimo opowieści obu chłopców wciąż w jej
głowie kształtował się niewyraźny obraz. Bała się trochę. W
końcu był to zupełnie obcy świat. I żałowała, że Draco nie
będzie mógł pomóc jej zdobyć wszystkich potrzebnych rzeczy.
Cieszyła się, że przynajmniej Blaise zaproponował, by pojechali
wspólnie. Jego rodzice nie mieli nic przeciwko. Poznała ich w
zeszły weekend, gdy po długich namowach syna zgodzili się
przywieźć go do przyjaciółki. Dracona akurat nie było. Musiał
pojechać z rodzicami do dziadków. A mama Hermony nie pozwoliła
rodzicom bruneta odjechać bez wcześniejszego wypicia herbaty. Tym
sposobem całą trójką usiedli w ogrodzie pijąc i rozmawiając.
Jane skorzystała z okazji i wypytała o wszystkie nurtujące ją
rzeczy. Wtedy padła propozycja, by pojechali na zakupy wspólnie.
-
Chyba zaprzyjaźniłaś się z Blaisem- powiedział blondyn. Był
deszczowy dzień, więc oboje siedzieli w pokoju Hermiony. Mama
dziewczyny przyniosła im przed chwilą ciepłe kakao i ciastka z
czekoladą. Teraz siedzieli na puchatym dywanie i zajadali się
nimi.
- To coś złego?- zapytała Hermiona zerkając niepewnie na przyjaciela. Widziała zawód w jego oczach, gdy dowiedział się, że Blaise wraz z rodzicami odwiedził ją. Jeszcze większy ból sprawiła mu informacja, że razem wybierają się na zakupy na Pokątną.
- Nie. Tylko... Żałuję, że ja tak nie mogę- powiedział cicho chłopiec spuszczając wzrok. Gdyby tylko jego rodzice nie mieli obsesji na punkcie czystości krwi i wyższości nad resztą świata, jego życie byłoby o wiele prostsze. Nagle poczuł, że obejmują go drobne ramiona. Hermiona przytuliła przyjaciela. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Rozumiała, że rodzice Dracona nie są pokojowo nastawieni do mugoli. Nie była na niego zła. Nie rozumiała skąd w nim ta gorycz.
- To coś złego?- zapytała Hermiona zerkając niepewnie na przyjaciela. Widziała zawód w jego oczach, gdy dowiedział się, że Blaise wraz z rodzicami odwiedził ją. Jeszcze większy ból sprawiła mu informacja, że razem wybierają się na zakupy na Pokątną.
- Nie. Tylko... Żałuję, że ja tak nie mogę- powiedział cicho chłopiec spuszczając wzrok. Gdyby tylko jego rodzice nie mieli obsesji na punkcie czystości krwi i wyższości nad resztą świata, jego życie byłoby o wiele prostsze. Nagle poczuł, że obejmują go drobne ramiona. Hermiona przytuliła przyjaciela. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Rozumiała, że rodzice Dracona nie są pokojowo nastawieni do mugoli. Nie była na niego zła. Nie rozumiała skąd w nim ta gorycz.
- Draco... Zawsze będziesz moim
najlepszym przyjacielem. Nie ważne, co się stanie.
- Obiecujesz?
- Obiecuję- wyszeptała dziewczynka przytulając przyjaciela. Blaise dużo jej opowiadał o tym, jak wygląda i funkcjonuje Hogwart. Była świadomo, że jej znajomość z blondynem może być wystawiona na próbę. Miała nadzieję, że uda im się przetrwać.
- Obiecujesz?
- Obiecuję- wyszeptała dziewczynka przytulając przyjaciela. Blaise dużo jej opowiadał o tym, jak wygląda i funkcjonuje Hogwart. Była świadomo, że jej znajomość z blondynem może być wystawiona na próbę. Miała nadzieję, że uda im się przetrwać.
Hermiona była bardzo podekscytowana widmem
niedalekiej wyprawy do świata magii. Wciąż nie umiała sobie tego
wszystkiego wyobrazić. Bo niby jak wyobrazić sobie sklep, w którym
ktoś wręczy jej do ręki patyk mówiąc "oto twoja różdżka".
Czy to nie jest zbyt proste? Im bliżej było do wyjazdu, tym więcej
wątpliwości nie dawało jej spokoju. Zasypywała pytaniami
przyjaciół, którzy cierpliwie to znosili. Była im za to ogromnie
wdzięczna.
- Hermiono oddychaj. Poradzisz sobie ze wszystkim-
powtarzał Draco, gdy po raz kolejny próbował uspokoić
przyjaciółkę. Rozumiał jej stres. Sam się denerwował, choć
przecież żył w tym świecie od zawsze. Tak bardzo chciał móc jej
powiedzieć, że będą tam razem. Że jej pomoże. Ale nie mógł.
Jego ojciec dostał się do rady rodziców. Będzie częstym bywalcem
w szkole a to oznacza, że będzie sprawować pieczę nad swoim
synem. Nie powiedział o tym jeszcze Hermionie. Chciał nacieszyć
się jej obecnością póki nikt nie zabronił mu kontaktów z nią.
Miał aby nadzieję, że Blaise będzie w stanie wszystko jej
wyjaśnić a ona nie znienawidzi go aż tak bardzo. Nie chciał jej
stracić. Jako jedyna wiedziała o nim wszystko. Rozumiała go.
Wiedział, że już nigdy nikomu nie zaufa aż tak. Hermiona była
wyjątkowa.
Wracając do domu miał posępną minę.
Nienawidził tego, kim był. Przez nazwisko, które nosił był wręcz
zobowiązany do gardzenia wszystkimi, którzy nie są tacy, jak on. I
sądził, że to jest w porządku, póki nie poznał Hermiony. Kto by
pomyślał, że jedna osoba zmieni jego światopogląd o 180 stopni.
Szkoda tylko, że jego rodziców nie dało się tak naprawić.
Chciał, żeby byli podobni do rodziców Blaise'a. Tak samo
wyrozumiali, uśmiechnięci i kochający. Jego przyjaciel miał
wielkie szczęście. Będzie mógł spędzać czas z Hermioną i nikt
za to nie trzaśnie go zaklęciem, by ukarać go za "niewłaściwe
zachowanie". Czuł niesamowity ból w piersi na myśl o tym, że
to właśnie on, Blaise będzie przy Hermionie, gdy ta po raz
pierwszy wkroczy do świata czarów. Nigdy nie sądził, że to kim
jest stanie na drodze ich przyjaźni. Zapomniał przez chwilę o tym
innym świecie, w którym panowały inne zasady. Będąc z
przyjaciółką tworzyli własny świat, w którym nikt niczego im
nie zabraniał. Czuł się w nim tak dobrze. I wcale nie chciał go
opuszczać. Im bliżej było do początku roku, tym bardziej zdawał
sobie sprawę, że jego miejsce zajmie Blaise.
- Nie tak
miało być- szepnął chłopiec ocierając jedną, zbłąkaną łzę,
która potoczyła się po jego policzku. Był za młody, by grać
według zasad, które ustalono dla o wiele straszych od niego. Był
za młody, by nienawidzić.
hmmm... czyli mieli jednak po 11 lat ;d
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam a dalsze losy <33